niedziela


Taniec

Tańczyła dla niego we śnie,

senny sączyła czas.

Było miejsce gdzieś w tle,

na scenariusz w tym śnie.

Dlaczegoś gubiła jego twarz.


Tańczyła dla niego we śnie,

zbyt powiewna, jakaś nierealna.

Układała we mgle,

jak paciorki na szkle,

kroki niekończącego się tanga.


Aż tu,

on musiał odejść z jej snu

potajemnie,

pociągając za sznurek świat,

co zgłupiał i we śnie starych dat

    śmiał się nikczemnie.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz