Bal
Był sobie raz przepiękny bal,
co tyle miał uroku.
A na tym balu tyle par
wirowało w muzyki takt
w półmroku.
I był sobie dzień,
trochę smutny i szary,
ostatni w tamtym roku.
Jak niepotrzebny, zbędny gest
zgubił w pośpiechu balu czar,
w tym smutku. W tym półmroku.
Wirowały złote pary
na tym balu, co miał gest
i serca w dłoni.
Poplątały się zamiary
w tamtym tańcu, nie do wiary,
co go czas przegonił.
Był sobie raz przepiękny bal,
co tyle miał uroku.
Ach, po tym balu
zostało jej z loka
trochę złotego brokatu
w oku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz